Autor |
nuit
The Jester
Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Poland
Sob 1:48, 13 Sty 2007
|
|
Wiadomość |
|
Cóż za bajeczne historie! Wy, to miałyście przeżycia
Rzeczywiście... przedni pomysł z tym szukaniem dat. Ale Akasha zawsze ma znakomite pomysły Osobiście raczej trudno mi byłoby uwierzyć w tę romantyczną ideę, że człowiek, który się rodzi przejmuje życie tego, który w tej samej chwili umiera. Jednak to przez moją sceptyczność wobec wszystkiego, co nie zostało poparte dowodami. Zero romantyzmu we mnie no hehe
Ja też tak, jak Wy obie, lubię przechadzać się po cmentarzu. Lubiłem od dziecka, chociaż nie zgubiłem się nigdy Czuję się tam nieco inaczej, niż w każdym innym miejscu. Płonące znicze, rośliny, które ciężko spotkać w innych miejscach, drzewa, kruki skrzeczące nad głową, czasem nawet wiewiórka przemknie. I spokój, cisza. Taki jest cmentarz w moich oczach. Nastraja mnie na ciszę.
Kriss, poruszająca historia. Ja Ci wierzę. To prawda, że dzieci mają tendencje do snucia przedziwnych opowieści i upierania się, że mówią prawdę, ale to inna wrażliwość, inne postrzeganie świata. Czasem można zetknąć się z opinią, że małe dzieci widzą więcej niż dorośli ale z czasem to w nich zanika. Nie jest wykluczone, że jest w tym ziarno prawdy.
Biała_Róża, dopadły Cię myśli, dlaczego człowiek przychodzi na świat, jakie ma intencje i co będzie potem. Nie lękaj się! Te myśli roztrząsały już na miliony sposobów całe zastępy filozofów. Rzadko się ze sobą zgadzali, ale każdy twierdził, że ma rację
Ciekawy ten ochroniarz... że bał się wyjść z budki Ale bądźmy sprawiedliwi, miał prawo mieć cykora, bo cmentarz to specyficzne miejsce. Według mnie, w takim miejscu powinno pracować dwóch ochroniarzy. Nie tylko po to, aby wzajemnie sobie dodawać otuchy, gdy ich atakują duchy heh Także dlatego, że jeśli przyjdą dzieci się pobawić, to jeden ochroniarz sobie nie poradzi z nimi, kiedy np. rozbiegną się w różne strony.
Przyznam, że ta historia działa na mnie o wiele intensywniej niż oglądanie komputerowo wygenerowanego wilkołaka albo super wypasionego wampira odwzorowanego w najdrobniejszych szczegółach... od chwili, gdy się zjawi na ekranie, aż do chwili jego spektakularnego unicestwienia. Nie rozumiem tylko jednego. Napisałaś, że zobaczył nad ziemią świeżą mogiłę. Znaczy, że lewitowała? Wcześniej jej nie było i pojawiła się w nocy?
Ja nie mam do opowiedzenia historii cmentarnych, które dorównywałyby Waszym. Jedyna, jaką pamiętam, to taka, że nad murem cmentarnym o określonej porze, zawsze w tym samym miejscu pojawiał się wizerunek Matki Boskiej. Był podobno świetlisty. Miałem wtedy może z 8 lat, już nie pamiętam. Pamiętam natomiast to, że przed murem w odległości kilkudziesięciu metrów gromadziły się tłumy ludzi. Gromadziły się poza cmentarzem. Z tego miejsca obserwowały to nadnaturalne zjawisko. Moja mama mnie tam zabrała, wcześniej z kolegami żartowaliśmy, że to jakaś bujda. Próbowałem dojrzeć, ale nic nie widziałem nad tym murem. Pamiętam, że zapytałem mamę, dlaczego ci wszyscy ludzie patrzą z takiej odległości, czemu nie podejdą bliżej, będzie lepiej widać. Dlaczego nie pójdą zobaczyć jak to wygląda od strony cmentarza tylko stoją godzinami przed murem wypatrując czegoś, czego ja nie widzę. Niestety nie dostałem odpowiedzi. Logika dziecka może była zbyt groźna dla zbiorowego szału. Wieść się rozniosła, przybywały pielgrzymki z całego miasta, aby wyczekiwać i podziwiać, kiedy postać raczy się ukazać. Później okazało się, że 3 nastolatków robiło sobie żarty, jeden trzymał szklaną figurkę Matki Boskiej, a dwóch świeciło latarkami na figurkę, machało nimi, rzecz wiadoma, figurka załamywała światło. Nagle stało się jasne, dlaczego owa cudowna postać ukazywała się tylko wieczorem.
Sądzę, że ta historia obnaża zacofanie, w jakim wciąż egzystuje społeczeństwo katolickie. Jak szuka cudu na siłę dla potwierdzenia swych wierzeń. Kiedy znajdzie choćby namiastkę takiego, trzyma się go kurczowo i nie przyjmuje nawet do uszu próby racjonalnego spojrzenia. Po części pewnie bojąc się, że racjonalność odbierze im "dowód" wiary, w który chcą ufać nie zważając na jego istotę, a jedynie na to, co w ich mniemaniu on prezentuje. Po części też pewnie ze strachu przed sceptycyzmem i niedowierzaniem. Przecież oto ich Bóg wychodzi ku nim, jakże mogliby Go nie zauważyć? Wiara odbiera im logikę. Logikę, która jest w małych dzieciach, które przecież widzą podobno więcej... W tym przypadku chyba tak było, że dziecko widziało więcej, niż dorośli...
Akasha, słuszna sugestia, temat do rozmów o wywoływaniu duchów i innych tematach powiązanych z tym warto stworzyć oddzielnie. Zatem tu zaniechajmy dalszych dyskusji o tym, a kontynuować je będziemy w wątku, który powstanie w najbliższym czasie w podanym miejscu. Tu zostawmy posty tak, jak są, nie widzę sensu ich przemieszczać, ale spirytystyczne seanse będziemy rozwijać gdzie indziej. Temat komentowania, nawet obszernego, historii, które rozpoczęła Biała_Róża oczywiście toczy się tu nadal.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nuit dnia Sob 2:14, 13 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|