Autor |
Inya
The Jester's Bride
Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Poland
Nie 14:57, 04 Lut 2007
|
|
Wiadomość |
Pozegnalna pelnia i nocna podroz...
|
|
|
Wstarej kamienicy, zyla w samotnosci starsza pani. Miala ona niewiele osob bliskich, wiekszosc juz poodchodzila z tego swiata. Zostal jej starszy brat mieszkajacy daleko w lesie w malym domku, do ktorego czesto chodzila, aby go odwiedzac i zazywac swiezego powietrza. Byl on malo towarzyski, tak sie przyzwyczail do swego zycia z dala od ludzi i cywilizacji, a do tego nie mogl zbyt daleko chodzic, gdyz wiek mu na to nie pozwalal. Siostra starala sie umilac mu czas, jak mogla, przynoszac cos dobrego do jedzenia domowej roboty i chwila wesolej rozmowy. Prawie przy kazdej wizycie zapraszala go do siebie na obiad czy swieta, ale nigdy sie nie zdecydowal, raz tylko napomknal, iz kiedys odwiedzi ja na pewno..., siostra jednak uznala, ze to tylko takie ot gadanie. Ktorejs nocy, po ostatniej wizycie u brata nie mogla zasnac, wciaz przewracala sie z boku na bok, az w koncu oczekiwany sen nadszedl..., ale nie na dlugo. Obudzila sie w srodku nocy widzac, jak wpadajacy przez okno ksiezyc w pelni oswietla jej kuchnie. Lezac rozgladala sie ospale i nagle zamarla ze strachu... Przy jej kuchennym, starym, kaflowym piecu siedziala czarna postac, ktora sie nie ruszala... Bala sie wyjsc z lozka i podejsc blizej, dlatego krzyknela : Kto tam jest?!, lecz nikt jej nie odpowiedzial... Zatem powtorzyla pytanie dodajac kilka slow grozby, ale i to na nic... W tym momencie poczula, jak zrobilo sie bardzo zimno w pomieszczeniu, chłod ten dochodzil od miejsca, gdzie siedziala ta postac..., nastala ciemnosc za oknem, chmury przykryly ksiezyc, a czarna postac zlala sie z mrokiem... Wtedy uslyszala, jak zaskrzypialy drzwi, pelnia znow wbiegla do kuchni, a w jej blasku bylo widac juz tylko stary piec... Dreszcz przeszyl ja po plecach, ale postanowila wstac i sie rozejrzec po mieszkaniu. Nikogo ani nic nie znalazla..., sprawdzila takze drzwi, ktore byly zamkniete jak zawsze i polozyla sie spac, co przynioslo sen dopiero po dlugiej chwili. Przez kilka dni zastanawiala sie, co moglo stac sie tamtej nocy, gdy wtem do drzwi zapukal mezczyzna z powaznym wyrazem twarzy i oznajmil, iz jej brat zostal znaleziony martwy w swym domku przez lesniczego... Wstrzas ta tragedia przyslonil wydarzenia sprzed kilku nocy..., lecz po jakims czasie, gdy nieco ochlonela, a mysli staly sie bardziej przejrzyste, zrozumiala, ze brat w koncu przyszedl ja odwiedzic..., zegnajac sie zarazem...
Ojciec mojej bliskiej znajomej, gdy byla mala, czesto wyjezdzal w trasy, na tym polegala wowczas jego praca. Wracal do domu o roznych porach, zdarzalo sie to nieraz nawet w srodku nocy. Ktoregos razu wyjechal z samego rana, a podroz trwala prawie caly dzien. Gdy zalatwil to co musial, czas bylo wracac do rodziny, zawsze staral sie byc w domu jak najszybciej, dlatego nigdy nie decydowal sie na nocleg w miejscu, do ktorego przyjechal. Tak bylo i tym razem, wsiadl w samochod i nie patrzac, iz juz sie sciemnia, jechal prosto do bliskich. Noc byla dosc ladna i spokojna, ale podroz dluga i meczaca... Po calym dniu, czlowiek ten byl juz bardzo wyczerpany, czego efektem bylo lekkie przysypianie od czasu do czasu za kierownica... Kiedy jechal tak z na wpol zamknietymi oczami i ciezka glowa, wtem cos przywalilo mu w dach samochodu..., ocknal sie powoli i zaczal rozgladac dookola lekko oszolomiony... Patrzac w swoja lewa strone, probujac cokolwiek zobaczyc, az malo nie podskoczyl, a po chwili burknal pod nosem : Co to k.... jest?? Przy pustej drodze, nad polami zboz unosila sie biala postac..., malo co bylo widac, ale wystarczyl blask ksiezyca, aby dojrzec przemieszczajaca sie istote, ktora sunela tuz obok drogi dotrzymujac kroku kierowcy... Sen mu przeszedl od razu, a ogarnal go lek i zdziwienie... Nie wiedzial co zrobic, bal sie wciaz spogladac, a tym bardziej zatrzymac. Postanowil jechac nieco szybciej, tak aby pola sie skonczyly i aby jak najpredzej dojechac do domu..., koncentrowal sie teraz jedynie na tym wlasnie celu, ani mu w glowie bylo zmeczenie, jakie wczesniej nim targalo. Po jakims czasie, gubiac rachube odetchnal z ulga, gdyz juz byl blisko domu, nawet nie zauwazyl kiedy i gdzie biala postac go opuscila... Cieszyl sie obecnoscia w domu i tym, ze jest juz w bezpiecznym miejscu. Zdaje sie, ze pozniej nie wsiadal juz do auta po calym dniu jazdy i stawial na wypoczeta podroz kolejnego dnia, tak ta przygoda zmienila jego styl pracy. Coz..., mozna by myslec, iz aniol go strzegl tamtej nocy bedacy mu towarzyszem, zas niewykluczone jest rowniez, ze to biala dama..., smierc czyhala w nocnej gluszy na zmierzajacego ku domowi czlowieka...
Post został pochwalony 0 razy
|
|