Forum Strona Główna Karpackie Zaklęcia Czy jestem wampirem?
Obecny czas to Czw 21:47, 14 Lis 2024

Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat
Autor
akasha
Queen of The Damned



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Poland
Nie 0:32, 27 Sie 2006

Wiadomość
Czy jestem wampirem?
...I obudzę się kiedyś,by dać życie innym,
...I będą się kalać u mych stóp,
...I dam im piekło...- akasha (fragment twórczości własnej )



Uzależnienie.-KROK PIERWSZY (poznanie i uwielbienie siebie)


Każdy z nas zastanawiał się kiedyś, jaki wpływ na nasze bytowanie mają inni, w jaki sposób MY możemy innych uzależnić od siebie. Aby bardziej zagłebić się w wątek należałoby odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: Czy znam sam siebie na tyle-by przewidzieć zachowania innych? Otóż, samo pytanie i jego treść na pewno niektórych zdziwi, innych zaintryguje(na takich odbiorców liczęSmile)jeszcze kogoś wprowadzi w zakłopotanie będące wynikiem głębokiego niezrozumienia i rodzącej się frustracji. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego tak ważne jest poznanie samego siebie? i w końcu: Jaki to ma związek z zachowaniem innych?.

Jednym z powodów jest po prostu ciekawość: funkcjonowanie umysłu i sfera uczuć to sprawy intrygujące same w sobie. Jeśli osiągasz ten stan ducha, taką potrzebę odkrywania- to jesteśmy na dobrej drodze do porozumienia. Czy interesowało Cię kiedyś dlaczego tak odbierasz zachowanie innych,podczas gdy oni myślą i przeżywają inaczej?? Jeżeli tak, nie jesteś "plebsem", masz rozum, silną wolę, samozaparcie i dociekliwość. A to już droga do sukcesu:). Będziesz wampirem, dojdziesz na bazie dedukcji jak można wniknąć w czyjś stan umysłu, osiągniesz umiejętność przewidywania zachowań drugiego człowieka,będziesz umiał znaleźć jego słaby punkt by w etapie końcowym doprowadzić do degradacji nie tylko moralnej, ale i psychicznej.

Dlaczego czasem zależy nam na zadaniu komuś bólu? osłabienu go...i w końcu: Czy możemy przez to osiągać jakieś korzyści, czy też czuć się w ten sposób coraz silniejszym, mocnym, wszechogarniającym..."nieśmiertelnym".
Najczęstszą reakcją na cierpienie jest atak. Ale czy tak naprawdę chcemy kogoś atakować i używać bezpośrednich środków w postaci własnego "wyładowania" i agresji, by wywołać to samo zachowanie u innych? Otóż NIE!!!. Poprzez takie zachowanie zamkniemy się jedynie w błednym kole. Wszyscy jesteśmy przecież ukształtowani przez sposób, w jaki inni nas traktują, i wszyscy jesteśmy skłonni wierzyć w to, co inni w nas widzą. Nazbyt często spostrzegamy siebie tak, jak spostrzegają nas inni i przejmujemy cechy takie, jakie starano się w nas wytworzyć. Czy czasem nie warto złamać te staroświeckie zasady, nie poddawać się debilnemu( przepraszam!) ujednoliceniu? Bo tak ma być!(?). Bo on na tym dobrze wyszedł to ja muszę(?). Gdy już wiemy czego szukać, jeżeli potrafimy wczuć się w punkt widzenia innego człowieka (sukcesem jest gdy z każdym dniem "cieląt" przybywa- zapewniam, że po jakimś czasie zauważycie straszne podobieństwo jednego do drugiego..;P) łatwiej jest nam klasyfikować, choć prowadzi to do jednego. Ogólnie rzecz ujmując zanim zaczniemy czerpać energię , musimy udoskonalić się w taki sposób, by jak najmniej "ekonomicznie" później "tracić". (ech....cięzka ta walka wampira). Zanim zaczniesz innych uzależniać od siebie odpowiedz sobie na pytanie, czy tak naprawdę Ci na tym zależy?. Spójrz najpierw w swoje wnętrze, stań się doskonałym, niemalże narcystycznym......aż po gestię bóstwa.

- akasha -


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez akasha dnia Wto 12:46, 14 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty akasha

Autor
nuit
The Jester



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Poland
Sob 9:53, 02 Wrz 2006

Wiadomość
Ćwiczyłem umiejętność przewidywania innych od ok. 7-8 klasy podstawówki. Bawiło mnie, że niektórzy są tak przewidywalni, że w zasadzie ich życie traci sens i najwłaściwiej byłoby wbić w nich zęby i wyssać ich nudne życie. Ale osobiście cenię sobie gatunkowość krwi Wink Doskonaliłem w sobie tę przydatną umiejętność, głównie dla zabawy, ale wiedziałem, że to się przyda wiele razy. Zadziwiające, ile widać, gdy przyjmie się czasem pozycję "obserwatora z boku". Bywałem niepocieszony, kiedy moje przewidywania się nie sprawdzały, ale chwilę później wprowadzałem udoskonalenia w mój "system" i to z kolei mnie cieszyło. To przede wszystkim strasznie frustrujące dla innych, kiedy ktoś jest w stanie przewidzieć ich procesy myślowe, kiedy wciąż wydaje im się, że są wyprzedzani o krok lub kilka kroków. Najśmieszniejsze jeśli czyni się to wyłącznie dla czystej zabawy. Owszem, frustrowanie sprawiało mi wielką radość. Bawiło mnie. Czasem wręcz do łez. Raczej już wyrosłem z takich zabaw, ale przewidywanie reakcji innych jest przydatne o wiele bardziej w życiu, niż wyłącznie dla zabawy. Prędzej czy później przychodzi czas, kiedy stawiasz sobie samemu pytanie, czy jesteś w stanie przewidzieć sam siebie. To powinno być niejako kluczem do całej sprawy. Chcesz być panem innych, najpierw stań się panem samego siebie. Nie tyle chodzi tu o przewidywalność własnej osoby (to nienajlepiej, kiedy stajemy się przewidywalni, w jakimś sensie przez to nudni), co o chłodne postępowanie. Tylko spokój może Cię uratować Wink
Wniknięcie w umysł drugiej osoby daje często władzę nad nią, władzę oczywiście wbrew danej osobie. Faktycznie, można wykończyć psychicznie taką osobę, zwłaszcza, kiedy zbyt mocno szarpie się ona, stara się wyswobodzić, a jej każdy krok, jak napisałem wcześniej, jest uprzedzany. Uprzedzany i traktowany umiejętną, zamierzoną na dany cel reakcją. Pytanie rodzi się wówczas... po co? Jeśli tylko dla zabawy, to zepsutym bardziej być nie można. Nie twierdzę, że bycie zepsutym jest złe Wink Czasem jednak można przesadzić i wówczas lepiej mieć w zanadrzu jakiś cel więcej, niż tylko dekadencka zabawa. Ponadto warto zastanowić się, czy czyniąc w taki sposób, sami nie tracimy nieco z naszej bezcennej powagi.

Co do ataku, to jego fizyczna forma jest zazwyczaj brakiem siły psychicznej. Czyli ostatnim argumentem, jeśli nie ma się innych. Wynikająca zazwyczaj z (o losie!) frustracji. Wobec rozumu praktyka raczej poniżająca. Ciosy psychiczne są o wiele bardziej bolesne, bolą na długo po ich zadaniu, by nie powiedzieć, że trawią od wewnątrz. Zwłaszcza, jeśli obiektem ataku stała się osoba o niezbyt tęgiej psychice. Przy tym warto również pamietać, że atakowanie słabszych od siebie zawsze ujmuje naszemu majestatowi Wink O wiele ciekawiej, gdy przeciwnik jest nas godny. Siłę fizyczną należałoby skreślić całkowicie jako fortel. Zabawniej doprowadzić kogoś do skraju wyczerpania emocjonalnego, odnajdywać w tym swego rodzaju rozrywkę. Skrajnie, jego własną siłę fizyczną skierować przeciw niemu samemu. Prawdziwie jednak najbardziej irytującym dla takiej osoby faktem jest zrobienie tego bez żadnych emocji. Albowiem w sumie... co w tym takiego ekscytującego... nie pierwsza ona i nie ostatnia Wink
Jeśli zaś chodzi o uzależnianie od swej osoby, warto postawić sobie pytanie, czy dana osoba nie stanie się zbyt uciążliwa w przyszłości. To zabawne przez pewien czas, ale wreszcie może stać się nieco nużące. Zwłaszcza, gdy nasze inne cele poza samą zabawą zostaną już osiągnięte. Nawet sama zabawa kiedyś się nudzi i chce się mieć nową "zabawkę".

Czekam na dalszy ciąg...
Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty nuit

Autor
akasha
Queen of The Damned



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Poland
Nie 3:47, 17 Wrz 2006

Wiadomość
...i obudzę się kiedyś by dać życie innym,
...i będą się kalać u mych stóp,
...i dam im piekło...-akasha





Wniknięcie w umysł drugiej osoby jest bardzo skomplikowanym, czasochłonnym procesem. Wszystko zależy od odporności psychicznej , wrażliwosci, uległości, i co najwazniejsze do jakiego typu osobowość mozemy przypisać ów ofiarę. Jeśli z góry założymy, że mamy nad kimś panować, przy równoczesnym uwielbieniu siebie, możemy popaść w samozachwyt, a to nas zdecydowanie zgubi.

Poszukiwanie wysokiego poziomy stymulacji może służyć ucieczce, sprzyja jednak także intelektualnemu zaciekawieniu i twórczym poszukiwaniom. Skupiając się nad samym sobą, popadając w samozachwyt i narcyzm, możemy z góry założyć (i na pewno tak będzie)że jestesmy lepszymi intelektualnie i co za tym idzie zasługującym na wsparcie.
Samoświadomość poczucia kogoś lepszego, w naszym przypadku nie wymaga potwierdzenia, my to wiemy, to było od zawsze, od zarania. Czesto zadawałeś sobie pewnie pytanie, Czy jest ktoś podobny do mnie? tak samo doskonały jak ja, ale czy go szukałes? czy tak bardzo zależało Ci na tym, by ktos był podobny do Ciebie? a nawet okazał się lepszy?. Nie.

Jak rozpocząć proces pobierania energi z innych? odpowiedź nasuwa się sama, zaczynając od tych najbardziej uległych, najbardziej słabych,tych, których potem bedzie nam najmniej szkoda gdy staną sie bezużyteczni. Nie jest dobre przyjecie postawy osoby drwiacej, pogardliwie odnoszacej sie do ofiary. To na samym wstepie rodzi pewien dystans. Ofiara ulegnie, ale będzie trwało to dosyć dlugo. Pogarda taka przyjmuje rózne postacie. Wybaczam głupotę lub w skrytości potępiam za popełnianie błedu. Gdy spotykam kogoś, kto nie nadąża, mam ochotę przejść obok niego obojetnie, przyspieszając jeszcze kroku by mnie nie dogonił. Nudzi nas czasem to, co inni mają do powiedzenia. Są tak przewidywalni, że chce nam się krzyczeć. Myślimy sobie wtedy: "ależ on jest ograniczony, głupi", albo też zabijamy jego obiekcje kilkoma przeciwstawnymi argumentami. Najgorsze jest to, że czasem wampir przyjmuje postać własnie ofiary. Zaczynając łowy w środowisku o bardzo niskim poziomie intelektualnym, zapokaja je ale na bardzo krótką metę.Są też tacy,którzy się nie rozwijają,"taka sytuacja mi się podoba, w takiej sytuacji jestem guru, tylko tyle energi mi wystarczy", nazwałabym to zjawisko wampiryzmem podziemia, wysypiska, coś na zasadzie pasożytującej pchły, na byle jakim psie, byle jakim ogonie, moze byc nawet wyleniałe... aby było. Jeśli masz zamiar tak własnie czerpać energię, nie podwyższając poprzeczki, wówczas własnie uzależnienie innych od siebie bedzie uciązliwe, bo bezwartosciowe. Postawmy się w takiej sytuacji, kiedy codziennie puka nam do drzwi żebrak, codziennie ten sam... i prosi o kawałek chleba, każdego dnia jest to samo, w koncu nie otwieramy drzwi, żebrak odchodzi. Przyjdzie jeszcze kilka razy, ale czestotliwość odwiedzin bedzie juz coraz mniejsza. Wampirowi podziemia czy wysypiska, nie zrobi to zadnej róznicy, owszem, na poczatku bedzie starał się przeciwdziałać, ale potem biernie bedzie się chełpił śmieciem. Nam na tym nie zależy. Sprowadzając wszystko na płaszczyznę dominacji nad innymi, poczucia wszechogarniającego panowania, żądzy dociekliwosci, samodoskonalenia poprzez szukanie coraz lepszych kąsków, rozwijanie się- prowadzi do coraz większego nasycenia. Problem pojawia się w momencie, kiedy ofiara traci juz swój "smak", jest tym wspomnianym wczesniej, żebrakiem pukającym do drzwi. Zaczynamy się zastanawiać jak jej się pozbyć. Najprostszym byłoby oddanie jej w rece jakiegos "niewymagającego" zbytnio wampira..SmileSmileSmileSmile. Problem nie jest trudny do rozwiazania. Czy to sprawi komuś ból? Tak,ale na samym początku rozważań zaznaczyłam, abyście zadali sobie pytanie "Czy tak naprawdę mi na tym zależy?", " Czy napawanie się lękiem innych będzie dawało mi satysfakcję?". Otóż, satysfakcję nie zawsze, ale energię będziemy czerpać za kazdym razem. Dlaczego nie zawsze satysfakcję?? Bo ofiary się zmieniają.

Nigdy w życiu nie traktujmy tego jako zabawę, zawsze rozpatrujmy wszystko w ten sposób, aby szło po naszej mysli z korzyscią dla nas. Czy musimy przy tym bardzo rozpaczać?? wyrządzając komuś krzywdę? Nie, bo sprawy takie jak uległość, poddanie i rozpacz, zostawmy ofiarom. My zaś, uczmy się wypatrywać nowych , coraz to trudniejszych, bardziej skomplikowanych w swej naturze wartosci. Uczmy się nie patrzeć za siebie, na trupy, którym i tak nic nie pomoze, idźmy do przodu. Twisted Evil

I tak odbiegając, choć cały czas będąc w temacie...Nie drążcie wciąż tych samych korytarzy, nie chodźcie po tych samych ściezkach, lecz zrobcie krok do przodu i naznaczcie sobie nowy szlak, tuż obok. I potem coraz dalej i dalej.
- akasha-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez akasha dnia Wto 12:45, 14 Lis 2006, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty akasha

Autor
nuit
The Jester



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Poland
Nie 9:38, 01 Paź 2006

Wiadomość
Chyba kluczowym stwierdzeniem będzie tu - taki wampir, jakie jego ofiary Wink
Sądzę, że masz rację, samozachwyt to nieco niefortunne określenie, określenie i stan ducha równie niefortunny. Samozachwyt z reguły jest czymś, co istnieje bez dostatecznych przesłanek. Po prostu powinno się mieć świadomość swej wartości, nie tylko intelektualnej. To, co dla jednych jest tą właśnie świadomością, dla innych będzie samozachwytem. Jednak nie będzie to już tożsame. Samozachwyt wiąże się ściśle z bezkrytyczną postawą wobec siebie. To najlepsza droga do wystawienia się na ciosy co zmyślniejszych. Raczej wymagać od siebie w każdej sytuacji więcej niż od innych, to właściwe rozwiązanie. Ciągłe rozwijanie się. Nie, nie z obawy przed tym, że ktoś może nas dogonić w tym rozwoju. To mogłoby stać się powodem frustracji. Jak wspomniałem wcześniej, tylko spokój może Cię uratować Wink Zdecydowanie rozwijać się, dążyć do tego, by prześcignąć samego siebie, nic nie daje równej rozkoszy. Zresztą, czyż najlepszym nie jest robienie wszytkiego DLA SIEBIE, a nie ze względu na innych? Oglądając się na wszystko wokół, szukając potencjalnych rywali, traci się poczucie rzeczywistości. Kogo oni obchodzą? Jeszcze niepotrzebnie damy im satysfakcje myślą, że ich zauważamy. Kiedy tak nie jest.
Otóż to, potwierdzenia szukają tylko ci, którzy nie dowierzają. Ileż to już razy próbowano na nas szukać potwierdzenia? Wedle zasady "jeśli sprawdzę sie na nim/niej, znaczy, że jestem dobry". To świadczy o kompleksach danej osoby. I o respekcie, jaki nawet wbrew sobie wyraża ona dla nas. Jakże smutny fakt dla nich, że nie tyle ich pokonujemy, co nawet nie zauważamy ich wysiłków, by podjąć ową "walkę". Oczywiście czasem warto podjąć walkę, ale z żadnej innej przyczyny, jak tylko rozrywka. Może i wówczas niskich lotów, ale do wyższych rozrywek mamy wszak teleturnieje Wink
Sytuacja, w której szuka się ofiar w środowisku niżu intelektualnego nie powinna mieć miejsca. Wszak, cóż ono ma do zaoferowania? Jak pisałem na wstępie, taki wampir, jaka jego ofiara. Czerpiąc z takich energię, uwłaczamy samym sobie, zanieczyszczamy własną krew, zbrodnia przeciwko samym sobie, to coś, co czyni nas przynależnymi do tego właśnie środowiska i skazuje nas na niewydostanie się już z niego. Krew raz skażona, taką pozostanie. Pocieszanie się "byciem mądrym wśród głupców" i trwanie w takim systemie dla własnej wygody jest raczej słabością.
Ach... owo "tracenie smaku", cóż za żenująca sytuacja. Dlatego ja zawsze porzucam w czasie, gdy smak jest najintensywniejszy Wink Może nieco marnotrawstwo, ale jakże kształtujące charakter.
Jeśli zaś chodzi o ból i lęk... Mnie osobiście ból sam w sobie sprawia średnią przyjemność. Co z tego, że kogoś tam boli. Co z tego, jeśli już mnie to nie zajmuje? Żywsze doznania tkwią w owym lęku przed bólem. Nie jest tajemnicą, że obawy nadają krwi szlachetniejszego posmaku Wink Lecz nie tylko to się liczy. Szczery lęk milszy mej świadomości niż sam ból.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty nuit

Autor
Biala_Roza
Incubus/Succubus



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Belgium/Bruxelles
Pon 16:34, 13 Lis 2006

Wiadomość
Dlaczego czasem zależy nam na zadaniu komuś bólu? osłabienu go...i w końcu: Czy możemy przez to osiągać jakieś korzyści, czy też czuć się w ten sposób coraz silniejszym, mocnym, wszechogarniającym..."nieśmiertelnym".-akasha ... Moim zdaniem mamy duzy wplyw na ludzi jak i na samych siebie, a wiec kazdu krok ktory postawimy do przodu wywoluje emocje, te zle zarowno jak i te dobre...
Czasem mamy chec komus "dowalic", okazac swoja presje ale niektorzy nie sa az tak bardzo odwazni, zas inni daza do tego aby to okazac i sa za to karani... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty Biala_Roza

Autor
nuit
The Jester



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Poland
Pon 20:54, 13 Lis 2006

Wiadomość
Wiesz, słowo "zależy" nie jest chyba najwłaściwszym. Nie w sytuacji, o której piszę ja i akasha. To słowo oznacza jakieś emocje, negatywne w tym wypadku. Jeśli komuś "zależy", to znaczy, że się tym przejmuje, stawia sobie za punkt honoru zadać komuś ból. To nie ma nic wspólnego z "zależeniem" hehe Tu nie tyle chodzi o ból (choć czasem heh Twisted Evil ) co o osiągnięcie tego, czego chcemy. Ból, jeśli się pojawi, nie jest tzw. naszą sprawą, bo my mamy to, co chcieliśmy, a więcej już nas nie zajmuje. Dlatego - czy będzie bolało, czy nie będzie, nie jest ważne. Choć może akasha uważa inaczej, ale to kwestia bólu, którego zadawanie ją bawi Razz Choć nie można powiedzieć, aby jej na tym wyjątkowo zależało. Ja osobiście nie czuję ochoty "dowalenia" nikomu. To by oznaczało, że czymś mnie irytuje, budzi we mnie agresję. Jam spokojny Wink A z tą karą... różnie bywa...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty nuit

Autor
Biala_Roza
Incubus/Succubus



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Belgium/Bruxelles
Pon 23:20, 13 Lis 2006

Wiadomość

Tak dokladnie, zalezy od danej sytuacji:P
Jezeli komus zalezy, ten ktos stara sie dopiac swego nie zwazajac na to, jakie ma intencje. Tu kazdy ma swoje zdanie na ten temat. Moim zdaniem, ludzie sa zdolni to wszystkiego...



Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty Biala_Roza

Autor
akasha
Queen of The Damned



Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Poland
Wto 4:03, 14 Lis 2006

Wiadomość
...i obudzę się kiedyś by dać życie innym,
...i będą się kalać u mych stóp,
...i dam im piekło...- akasha



White Rose, musimy na chwilkę się zatrzymać i rozwiać pewne nurtujące wątpliwości. Przede wszystkim określić konkretnie pojęcie bólu, cierpienia, zależności i w końcu wspólczucia. Pierwszym skojarzeniem, które nasuwa się każdemu kto czyta, słyszy owe słowo jest na pewno zadanie komuś ciosu, agresja, atak, poniżenie i tym podobne. Jeżeli przyjmiemy, że "ugodzenie" kogoś sprawi nam przyjemność, to jesteśmy w wielkim błędzie.

"Dowalenie komuś" zawsze interpretowałam jako chwilowe wyładowanie własnych frustracji, lęków, słabości. Z obserwacji wiem, że wywoła to tylko behawiorystyczne zachowania typu "bodziec- reakcja", zbyt płytkie jak na nasze zaspokojenie głodu energetycznego Twisted Evil . Zadanie ciosu jest niczym innym, jak wykorzystaniem przewagi fizycznej, a czy to doda nam energii?, czy tylko będzie chwilowym zaspokojeniem ? Nie sądzę, by to w jakiś sposób stymulowało nasze "wzbogacanie się" i czyniło nas coraz silniejszych psychicznie.

Stawiając sobie za cel unicestwienie innych od razu zakładamy, że nie będziemy oglądać końcowego efektu całego "procesu" wnikania i stopniowej degradacji potencjalnych ofiar. Wiązałoby się to z okazaniem współczucia, żalem, patrzeniem na tego własnie, wspomnianego przeze mnie wcześniej żebraka, pukającego wciąż do naszych drzwi i proszącego o jałmużnę. Ofiara w takim stanie jest już namiastką, a wręcz bezużytecznym, ledwo tlącym się ogniskiem energii. Są oczywiście ludzie, których to satysfakcjonuje, ba! nawet sami sobie zadają ból, by tylko widzieć efekt swojego czynu- krew. Tylko, że tutaj jest to pewne skrócenie, zboczenie z drogi na inny tor, a mianowicie - wyładowanie się. Kojarzy mi się to z krótkofalowym, płytkim orgazmem i zaspokojeniem gdzieś na chybcika Smile.

Poruszyłaś ciekawy wątek, stwierdziłaś, że mamy duży wpływ na ludzi, jak i na samych siebie. A skąd wiesz, że masz ten wpływ na innych? i przede wszystkim na siebie?. Czy masz aż w tak duzym stopniu rozwiniętą samoświadomość by to stwierdzić na pewno?. Jedno jest tutaj warte podkreślenia, osobą, której będziemy się kiedykolwiek obawiać, będziemy MY sami. Jeśli zaś, osiągniemy maksimum samopoznania będziemy Panami nie tylko dla samych siebie, ale przede wszystkim wobec innych. Do tego potrzebna jest nam energia, coraz bardziej wymagająca, wartościowa, korzystna, by osiągnąć peryhelium samodoskonalenia:). Ochłapy pozostawmy innym, mniej wymagającym wampirom, których rozwój zatrzymuje się na etapie chwilowego wyładowania własnej frustracji, a wiec owym "Dowaleniu innym".


-akasha-


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty akasha

Autor
nuit
The Jester



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Poland
Wto 19:33, 14 Lis 2006

Wiadomość
Biała Różo... wszyscy ludzie są zdolni tylko do słabości i zgonu Wink Do wszystkiego są zdolni naprawdę nieliczni Wink

akasha... agresja podszyta emocjami... jakież to poniżające! Co nie? Wink Co racja, to racja, wyładowanie się fizyczne służy niskim instynktom, ofiara gotowa jeszcze pomyśleć, że budzi emocje... jakiekolwiek... może nawet jej zamierzeniem będzie stać się ofiarą, by w ten sposób jakoś zaistnieć w naszym życiu. Owszem, fizyczne "dołożenie" komuś może niektórym chwilowo poprawić kondycję psychiczną, ale co bardziej zmyślni za chwilę popadną w przemyślenia i stwierdzą, że zachowali się histerycznie i to nie każdemu z nich się spodoba.
Trzeci akapit Twej ostatniej wypowiedzi, akasha... No po prostu nic dodać, nic ująć Wink
Cóż... ludzie często mają wpływ na innych, starają się go mieć. Często się udaje, wystarczy znaleźć kogoś, komu staniemy się nieobojętni. Jednak czy to jest tak naprawdę wpływ? Czy to jest "duży wpływ"? Najczęściej nie. Przekonanie kogoś, aby pójść do kina, a nie do restauracji raczej nie jest wpływem, a umiejętnością argumentowania. Wpływ, to owo uzależnienie od siebie, które sprawia, że za naszymi słowami dana osoba podąża, jak za pochodnią wiedzy, jedynie słusznej prawdy i w chwili, gdy zaprowadzimy ją tymi słowami nad urwisko, będzie się jeszcze cieszyć, że takie strome, że tak wysoko ją cenimy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty nuit

Autor
Biala_Roza
Incubus/Succubus



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Belgium/Bruxelles
Wto 22:52, 14 Lis 2006

Wiadomość
Akasha- dokladnie widze roznice miedzy zadawaniem bolu komus badz sobie naumyslnie, a "ugodzeniem". Problem w tym, ze nie wszyscy potrafia ja rozroznic, dla innych satysfakcja jest, otrzymywac od losu bol, jak i go wywolywac na innych.

Tak naprawde, kazde z Nas ma niekiedy chec na "dowalenie" komus. Czasem z powodu zlosci, zazdrosci iz ktos ma wiecej, zazdrosci o dana osobe, niesprawiedliwosci, okazania sie, a czasem tylko dlatego aby wywolac na kims presje, oraz poczuc satysfakcje z kolejnego zadanego ciosu! Dla innych spelnienie zadanego ciosu wywoluje niesamowite emocje. Czesto te pozytywne jak i negatywne.

Takie sytuacje zdarzaja sie w zyciu codziennym. Nie narzucam tego Nam, gdyz wyraznie widze ze wszyscy zgadzamy sie z tym iz nie zadajemy nikomu bolu poprzez przyjemnosc.

Wiem dokladnie ze mam ogromny wplyw na ludzi, gdyz widze jaki oni maja wplyw na mnie:)
Potrafimy powiedziec ze znamy dana osobe bardzo dobrze, ale nie potrafimy ocenic jacy tak naprawde jestesmy my! a wiec kreci to sie tak i tworzy wielkie kolo...
- Pozdrawiam Smile


Nuit- Jestem innego zdania, i to nie dlatego ze slowlo "wplyw" ma wiele znaczen, ale dlatego ze potrafimy manipulowac innymi. Zaczyna sie od drobnostek tak jak napisales powyzej : "Przekonanie kogoś, aby pójść do kina, a nie do restauracji" nastepnie powstaja te wyzsze etapy. Nie chce pisac odrazu o tym iz hipnozujemy ludzi, ale w pewnym sensie potrafimy manipulowac innymi. Zapewne przytrafila Ci sie juz taka sytuacja;) Ludzie sa zdolni do wszystkiego, ale boja sie tego okazywac. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty Biala_Roza

Autor
nuit
The Jester



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Poland
Śro 19:11, 15 Lis 2006

Wiadomość
Jeśli o mnie chodzi, nie miewam raczej wyraźnej ochoty, aby komuś "dowalić" i nie odczuwam zazdrości wobec nikogo. Nauczyłem się, że to mnie zazdroszczą inni i czasem dla zabawy podsycam w niektórych tę zazdrość Wink Uczucie zazdrości też jest poniżające. Nie jest w moim stylu.
Co do manipulacji, owszem, ale nie każdy jest do niej zdolny. Pomijając czynnik moralny, także nie każdy, kto chce manipulować, umie to robić. Trzeba mieć do tego ponadprzeciętną inteligencję, brak zahamowań w określonych sytuacjach, często nerwy ze stali, umiejętność łgania w żywe oczy... Jednym słowem ja hehehe Jednak całkiem serio, uwierz, nie wszyscy są zdolni do wszystkiego. Czasem dlatego, że nie chcą, czasem dlatego, że nie mają predyspozycji. Fakt, czasem też się boją... co w sumie można podciągnąć pod owy brak predyspozycji.

Po zastanowieniu jednak dochodzę do wniosku, że czasem mam ochotę "dowalić". Dziś Polska gra z Belgią i jak któryś z Polaków nie trafi do pustej bramki z 5 metrów i przegramy, to właśnie ogarnie mnie to uczucie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty nuit

Autor
Biala_Roza
Incubus/Succubus



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Belgium/Bruxelles
Czw 0:10, 16 Lis 2006

Wiadomość
Jednak jezeli o mnie chodzi, jestem jak kazdy inny czlowiek, wywieram na ludziach presje, zazdrosc... tak i wiec role takze sie odwracaja, oni wywieraja na mnie presje oraz zazdrosc.
Nie "pisze" iz zdarzaja sie regularne sytuacje, sa naprawde bardzo spontaniczne. Ale chce jednak zaznaczyc iz miewam takie sytuacje. Mysle rowniez ze trzeba znac granice zazdrosci. Niektorzy nie potrafia sie pohamowac w tym co robia. Trzeba umiec to zobaczyc z dwoch roznych stron,a potem przystapic do dziela!

Jednakze co do manipulacji, calkowicie zgadzam sie z Toba na ten temat. Bardzo spodobala mi sie Twoja "wypowiedz" na ten temat!
Nie kazdy potrafi kims manipulowac!
Co do Ciebie, wiem dokladnie ze potrafisz manipulowac innymi, przeciez Ty to masz wrodzone, nie musisz tego sie uczyc w przeciwienstwie do innych Laughing

Co do meczu, pierwszy raz w zyciu, tak bardzo sie skoncentrowalam na czyms. Czulam sie tak jakbym to ja sie wcielila w roli Matusiaka Razz
Naprawde wspanialy mecz. Podczas tego meczu porwalam jedno opakowanie chusteczek, obgryzlam jeden paznokiec, wypilam lampke wina, oraz zjadlam ogromna porcje dania chinskiego Razz
Mozna powiedziec, ze pierwszy raz jestem dumna z Naszego kraju:)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Biala_Roza dnia Czw 21:19, 16 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty Biala_Roza

Autor
nuit
The Jester



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Poland
Czw 19:42, 16 Lis 2006

Wiadomość
To prawda. Umiar we wszystkim jest cenny. Umiar oraz działanie z rozwagą, a nie pod wpływem emocji. Truizm, ale jakiż trudny do realizowania.
Nie wiem, czy manipulowanie mam wrodzone. Uznajmy wstępnie, że to kwestia doświadczenia Wink Choć obecnie bawi mnie to już mniej, niż kiedyś.
Jakie piękne wyznania! Patriotyczne niemal. Ach, sport wzbudza tak żywe emocje. Obejrzałaś pierwszy raz mecz i przyniosłaś szczęście Polakom. Może, gdyby wszystkie Polki demonstrowały takie emocje i poparcie dla drużyny narodowej w każdym meczu, bylibyśmy mistrzami świata Wink Najbardziej podoba mi się obraz, na którym drzesz paczkę chusteczek z podniecenia poczynaniami piłkarzy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty nuit

Autor
Biala_Roza
Incubus/Succubus



Dołączył: 13 Lis 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Belgium/Bruxelles
Czw 21:30, 16 Lis 2006

Wiadomość
Rzecz jasna nie kazdy potrafi tak dzialac! Dlatego i tez powstaja bledy oraz zalosne postepowania wbrew wlasnej woli.
Hymmm, potrafimy manipulowac juz od najmlodszych lat, przekonac kogos aby popieral Nasza strone. Z czasem nie zauwazajac stajemy sie ekspertami w tej dziedzinie. Lecz tylko nieliczni potrafia wykorzystac to w dobrej wierze.

Uwielbiam sport! Lecz wole go uprawiac niz "ogladac".
Nie wyobrazam sobie nie obejrzenia tego meczu! Byl fantastyczny. Co do paznokci, i tak ich sie nie pozbylam, sa zbyt seksowne, i szkoda by ich bylo Smile Chusteczki jednak nie nadawaly sie juz do ponownego uzytku... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty Biala_Roza

Autor
nuit
The Jester



Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Poland
Sob 2:01, 18 Lis 2006

Wiadomość
Jeśli o mnie (i pewnie o akashę w tym względzie) chodzi, to nie dbam o dobrą wiarę. Właśnie na tym polega wampiryzm energetyczny. Liczy się energia, jaką wydobędziemy oraz przyjemność, jakiej przy tym doświadczymy. To zazwyczaj nie odbywa się w dobrej wierze. Na co komu manipulacja ludźmi, aby czynić im dobro? Zostawiamy to z akashą dla panów w habitach Wink

Wiesz... idąc za iście wampiryczno-erotycznym wątkiem... Gdybyś chciała np. umieścić tu wizerunek swoich paznokci w jakiejś drapieżnej pozie, nie miałbym nic "przeciwko", a bardzo wiele "za" Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autoraZnajdź wszystkie posty nuit

Odpowiedz do tematu Strona 1 z 2
Idź do strony 1, 2  Następny

Forum Strona GłównaKarpackie ZaklęciaCzy jestem wampirem?
Obecny czas to Czw 21:47, 14 Lis 2024
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group - Glass˛ Created by DoubleJ(Jan Jaap)
Regulamin